Sezon nie dobiegł końca, ale znamy już nazwisko pierwszego wzmocnienia Boca Juniors oraz pierwszego zawodnika, który opuścił La Bombonera. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, iż chilijski lewoskrzydłowy Jean Beausejour zasili “Xeneizes” od nowego półrocza. Natomiast Daniel Osvaldo opuszcza teraz szeregi ubiegłorocznego mistrza Argentyny.
Zarząd klubu rozwiązał kontrakt z krewkim napastnikiem w następstwie ekscesów, jakie Dani wywołał po zakończeniu spotkania ćwierćfinałowego Copa Libertadores przeciwko Nacionalowi, gdzie wszedł na ostatnie pięć minut zawodów. Na stadionie w Montevideo eks-reprezentant Italii zaraz po końcowym gwizdku arbitra obrażony zszedł do szatni nie żegnając się z nikim, ani nie dziękując za doping przybyłym do Urugwaju kibicom Boca.
Natomiast w szatni został przyłapany na… paleniu papierosa pod prysznicem. I to była właśnie główna przyczyna, dla której trener Guillermo Barros Schelotto odsunął go od drużyny, a następnie poprosił szefostwo klubu o rozwiązanie umowy z problematycznym futbolistą. W poniedziałek prezes Daniel Angelici spotkał się ze swym imiennikiem i oficjalnie zwieńczyli współpracę.
Główny opiekun drużyny Boca na niedzielnej konferencji prasowej podsumował: “To jest sprawa zamknięta. Nie musimy o tym mówić, ponieważ wszystko skończyło się w czwartek.”
Aczkolwiek nie róbmy aniołka ze szkoleniowca. “Mellizo” może nie został przyuważony na “dymku”, ale przecież sprawiał problemy dyscyplinarne sędziom nawet jako trener!
W zeszłym tygodniu Dani zaszokował swoimi nagimi zdjęciami, jakie wrzucił na Twittera. Tam na jednej fotografii również mogliśmy zaobserwować paczkę wyrobów tytoniowych. Najwidoczniej 30-latek musiał także zaprezentować swój nałóg drużynie i sztabowi szkoleniowemu.
Moim skromnym zdaniem dalszy pobyt Osvaldo wśród ekipy Boca Juniors nie miał żadnego sensu. Zarówno sam piłkarz nie pałał już większym entuzjazmem do gry, jak i jego relacje z innymi “Bosteros” należały do niezbyt serdecznych. Jego nastawienie psychiczne od dłuższego czasu wskazywało, jakoby zamierzał czym prędzej opuścić La Bombonera.
Co prawda przed pierwotnym epizodem z Boca w pierwszej połowie 2015 roku chwalił się, iż od dzieciństwa jest fanatykiem najpopularniejszego argentyńskiego klubu. Niemniej później jego zapał wyraźnie prysł. Sam fakt, że już po pół roku odszedł (summa summarum do FC Porto) świadczył o jego braku wytrzymałości dla jednej drużyny (w ciągu swojej kariery zwiedził aż 12 klubów – najdłużej wytrzymał z AS Romą, dwa sezony).
Równie szybko opuścił Portugalię i wrócił do “Azul y Oro”, lecz kontuzje nie pozwoliły mu odzyskać dawnej formy, jaką kiedyś prezentował choćby w lidze włoskiej. Podczas drugiego półrocznego epizodu w dzielnicy La Boca rozegrał tylko pięć oficjalnych spotkań i nie zdobył żadnego gola – w kwestii nieskuteczności nieco usprawiedliwia go leczenie nawracających urazów. Aczkolwiek można bez cienia wątpliwości stwierdzić, iż najwyraźniej miał dość.
Czy “Dani Stone” (ten przydomek wziął się z jego sympatii do zespołu muzycznego Rolling Stones) od nowej kampanii będzie reprezentował inny klub, czy też zakończy futbolową odyseję?
Media głoszą, iż mimo wszystko zostanie w Ameryce – aktualnie chęć zatrudnienia Osvaldo wyraziły urugwajski Peñarol, chilijska Universidad Católica oraz meksykański Cruz Azul.
Słuszna decyzja zarządu. W formie to wciąż świetny zawodnik, ale ma nierówno pod sufitem. Tak samo marnuje swoją karierę, jak swego czasu Adriano.