BOCA JUNIORS W PÓŁFINALE COPA LIBERTADORES! “Bosteros” będą jedynymi przedstawicielami Argentyny w final four tegorocznej edycji elitarnych rozgrywek. Rewanż na La Bombonera również zakończył się remisem 1:1, a następnie drużyna Guillermo Barrosa Schelotto zwyciężyła z urugwajskim Nacionalem po dramatycznej serii rzutów karnych.
Mimo, że po 1:1 w Montevideo przed tygodniem byle bezbramkowy remis wystarczał teraz Boca do szczęścia, ten rewanż wcale nie należał do łatwych. Nacional w tegorocznej CL nie przegrał na wyjeździe i poza własnym obiektem radził sobie dużo lepiej aniżeli u siebie. Wcześniej przekonały się o tym choćby brazylijskie drużyny Palmeiras i Corinthians, które “Tricolor” wykosili na swej drodze.
U samego początku wynik otworzyć mógł Carlos Tévez, lecz kiedy dobijał z bliskiej odległości strzał Pablo Péreza, nagle jak spod ziemi wyrósł mu goalkeeper oponentów Esteban Conde i ofiarnie sparował uderzenie. Chwilę później dośrodkowanie z kornera i minimalnie głową chybił Juan Manuel Insaurralde.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się, a właściwie Boca sama ukarała się za nieskuteczność. W 21 minucie Daniel Díaz chcąc wybić centrę sprzed pola bramkowego, niefortunnie trafił do własnej siatki. Zmęczony po niedzielnym klasyku z Peñarolem (remis 2:2) zespół Nacionalu był bliżej awansu…
Kilka minut później blisko wyrównania znalazł się Andrés Chávez, jednak jego strzał głową także chybiony. Tuż przed przerwą natomiast z ubocza szesnastki wycelował Cristian Pavón, lecz futbolówka odbita od nogi defensora poszybowała do rąk Conde.
Pierwszą odsłonę Boca – mówiąc szczerze – przespała, bowiem jakim cudem można przegrywać 0:1 po samobóju mimo zdecydowanej przewagi? Druga połowa stała się walką o życie dla “Xeneizes”.
Byłoby olbrzymim ciosem, gdyby Argentyńczycy odpadli już w ćwierćfinale CL biorąc pod uwagę odpuszczone zupełnie rozgrywki ligowe Torneo de Transición, gdzie są aż trzy lub cztery (zależnie od tryumfatora Sudamericany) miejsca dla kraju tanga w przyszłorocznym Pucharze Wyzwolicieli.
Szturm o odrobienie strat rozpoczął się od kilku strzałów z dystansu – lecz te albo okazywały się niecelne, albo wyłapywał je Conde. Zapowiadało się upokorzenie, jakoby wiekowy eks-goalkeeper prowincjonalnej Atlético de Rafaeli miał zatrzymać giganta. Na domiar złego po 70 minucie boisko musiał jeszcze opuścić kontuzjowany Chávez.
Nie dopuścił do tego jednak Cristian Pavón. W 73 minucie sprawiedliwości nareszcie stało się zadość i Boca odrobiła deficyt bramkowy. Fenomenalne dośrodkowanie Leo Jary z połowy boiska na ubocze szesnastki, gdzie Pavón przejął futbolówkę, a następnie niskim uderzeniem w długi róg z nieco ostrego kąta zaskoczył Estebana Conde, odnajdując drogę do bramki po jego palcach.
Ciesząc się z gola wyrównującego boczny napastnik Boca ściągnął koszulkę. Niestety zapomniał o tym, że kilka minut wcześniej ujrzał żółtą kartkę. Brazylijski arbiter Héber Lopes musiał zatem pokazać mu drugie “żółtko”, a Boca ostatni kwadrans toczyła w osłabieniu.
Grając z jednym zawodnikiem mniej oczywiście nie byli stroną przeważającą. Nacional do ostatniego gwizdka miał optyczną dominację, ale nie stworzył już sobie groźniejszej okazji. Wśród miejscowych aktywnością wyróżniał się tylko Federico Carrizo wprowadzony tuż przed przerwą za kontuzjowanego Meliego. Na całe szczęście arbiter nie doliczył nic do regulaminowych 90 minut, od razu zarządzając konkurs jedenastek.
Skrót meczu:
Seria rzutów karnych należała do wyjątkowo zaciętych. W pierwszych dwóch seriach nikt nie się mylił. W trzeciej natomiast wyższość Conde musiał uznać fatalny dziś Pablo Pérez. W czwartej serii obaj goalkeeperzy bronili i podczas ostatniej regulaminowej – piątej Nacional wystarczyło strzelić ostatni raz, aby dopiąć swego.
Wówczas jednak role się odwróciły! Orión obronił wapno Santiago Romero, a po chwili Frank Fabra wyrównał na 3:3. Doszło do zasady nagłej śmierci. Nerwówka zakończyła się w szóstej serii! Najpierw Orión sparował trzecią jedenastkę z rzędu, zatrzymując Felipe Carballo. Radośnie zafiniszował wszystko Federico Carrizo wykorzystując ostatniego karnego i Boca przypieczętowała półfinał Copa Libertadores!
Będzie to dla “Bosteros” premierowy udział w najlepszej czwórce CL od 2012 roku. Warto także zauważyć, iż ostatnimi czasy Boca dochodzi daleko w rozgrywkach o klubowe mistrzostwo Ameryki Południowej w latach przestępnych! Rok 2000 – zwycięstwo, rok 2004 – przegrana w finale, rok 2008 – półfinał, rok 2012 – przegrana w finale.
Jak widzimy w trzech na czterech przypadkach znajdywali się w wielkim finale! Choć aż w dwóch przypadkach ten finał przegrywali. Kto będzie półfinałowym rywalem Boca Juniors? Argentyńskiej batalii o finał nie będzie, albowiem Rosario Central pechowo odpadł na rzecz kolumbijskiego Atlético Nacional utraciwszy decydującego gola u epilogu rewanżowego starcia.
Wszystko pójdzie zgodnie za turniejową drabinką, a ciągle aktualni mistrzowie Argentyny konkurenta poznają za tydzień. Będzie nim meksykański Pumas UNAM, albo pogromca broniącego tytułu River Plate w 1/8 finału, czyli ekwadorski Independiente del Valle.
Seria rzutów karnych:
Boca Juniors [ARG] vs Nacional [URU] 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Daniel Díaz (21′ – samobój), 1:1 Cristian Pavón (73′)
Rzuty karne – 4:3
Pierwszy mecz – 1:1, awans Boca Juniors
Skład Boca Juniors: Agustín Orión – Gino Peruzzi, Daniel Díaz (C), Juan Manuel Insaurralde, Frank Fabra – Marcelo Meli (44′, Federico Carrizo), Leonardo Jara, Pablo Pérez – Cristian Pavón, Carlos Tévez, Andrés Chávez (70′, Sebastián Palacios)
Arbiter: Héber Lopes (Brazylia)
W najbliższą niedzielę Boca Juniors zakończy przegrany sezon ligowy Torneo de Transición 2016. Na La Bombonera podejmiemy sensacyjną Defensa y Justicia. Zapewne Guillermo Barros Schelotto chcąc dać odpocząć czołowym zawodnikom ponownie wystawi rezerwy. Myślę, że mimo wszystko warto było odpuścić ligę i darować sobie obronę mistrzostwa kraju.
Następne boje Copa Libertadores czekają “Xeneizes” na początku lipca. Zaraz po Copa América Centenario odbędą się półfinały klubowych mistrzostw południowoamerykańskiego kontynentu. Nie wiadomo jeszcze czy Boca pierwszy mecz tam stoczy jako gospodarz czy na wyjeździe…
Jeśli w ostatnim ćwierćfinale górą będą Meksykanie, saga półfinałowa rozpocznie się na Bombonerze. Jeśli jakimś cudem przejdzie Independiente del Valle, najpierw Boca uda się w andyjskie wysokości do Quito. Chyba lepiej dla wygody Argentyńczyków, aby to Pumas wczołgali się do 1/2 finału.
PUMAS to daleka podróż do Meksyku i mimo wszystko chyba lepsza piłkarsko ekipa.