Bezbramkowy remis młodzieżówki Boca na wyjeździe w drugiej kolejce Liga Profesional przeciwko Banfield pokazał, że w klubie najwyższy czas na zmiany oraz śmielsze postawienie na juniorów!
Potrzeba reformy myśli drużynowej, ponieważ staruszek Miguel Ángel Russo, niczym Carlos Bianchi przed siedmioma-ośmioma laty mimo swego doświadczenia nie jest odpowiednim człowiekiem na dzisiejsze czasy.
To ostatni szkoleniowiec, który zdobył z Boca Juniors trofeum Copa Libertadores – w 2007 roku, ale po powrocie na La Bombonera na dwa podejścia nie udało mu się powtórzyć tego sukcesu.
Dowodzący dziś dzieciakami opiekun klubowych rezerw – Sebastián Battaglia, czyli najbardziej utytułowany człowiek w historii “Xeneizes” to idealny kandydat na jego sukcesora. Nawet nie trzeba szukać nowego sternika drużyny.
Od teraz tak może wyglądać wyjściowy skład najpopularniejszego klubu Argentyny:
Agustín Rossi – Marcelo Weigandt, Marcos Rojo, Carlos Zambrano (Eros Mancuso), Agustín Sandez (Valentín Barco) – Alan Varela (Diego González), Cristian Medina (Ignacio Fernández), Agustín Almendra (Aaron Molinas) – Exequiel Zeballos (Rodrigo Montes), Luis Vázquez, Agustín Obando (Israel Escalante)
Trzeba pozbyć się również plejady gwiazdorów, choćby po to, aby ulżyć budżetowi płac w tych ciężkich czasach. Oto starsi piłkarze, którzy powoli powinni żegnać się z “Azul y Oro”:
- Sebastián Villa – chce odejść do Europy, niech odchodzi! Jest oferta od belgijskiej Brugii za niego, trzeba wynegocjować odpowiednią cenę i w drogę!
- Cristian Pavón – chce go kupić francuska Marsylia. Niech Boca go sprzeda, póki skrzydłowy ten jest jeszcze wart większych pieniędzy!
- Edwin Cardona – niech wraca z wypożyczenia do Tijuany! W Meksyku będzie mógł imprezować sobie ile chce!
- Lisandro López – niedawno pojawiła się za niego oferta z Kataru. Szkoda, że Boca jej nie przyjęła. Każda forsa dobra, żeby podratować obecny budżet klubu.
- Carlos Izquierdoz – ten człowiek nie da rady być na stałe kapitanem takiego klubu, jak Boca. Ma już swoje lata, za to nie ma w sobie genu “Bostero” i choćby w serii jedenastek z Atlético Mineiro pokazał, że przewodzenie tak wielkiemu klubowi to nie jest wyzwanie na jego barki.
- Jorman Campuzano – niech znika gdziekolwiek i czym prędzej!
- Frank Fabra – nie będę ukrywał, że darzę tego Kolumbijczyka olbrzymim sentymentem, ale nie oszukujmy się….. Jego czas w Boca powoli się kończy i poza tym zbliża się dla niego ostatni dzwonek na to, aby w Europie pograć w klubie lepszym, aniżeli, dajmy na to, średniak mizernej dziś ligi greckiej.
Spośród starszych zachowałbym jedynie bramkarzy Agustína Rossiego i Javiera Garcíę, stoperów Marcosa Rojo oraz Carlosa Zambrano, pomocnika Diego Gonzáleza tudzież ewentualnie leczącego teraz kontuzję kolana Eduardo Salvio (choć ten ostatni też już się wypala, a niebawem jego destynacją będzie zapewne Bliski Wschód).
Pozostaje jeszcze kwestia nowych nabytków Boca. Esteban Rolón, Norberto Briasco-Balekian czy Nicolás Orsini to nie są piłkarze na miarę teamu z La Bombonera. To przeciętniacy na poziom samej Ligi Profesional! Nie zdziwmy się, jeśli za niedługi czas cała ta trójka pójdzie gdzieś na wypożyczenia niczym chociażby Sebastián Pérez.
A co ze zbliżającym się do “Bosteros” prawym obrońcą Luisem Advínculą? Nie zapominajmy, że legendą stał się on tylko w reprezentacji Peru. W piłce klubowej kariery nie zrobił. Przecież w 2016 roku dał plamę nawet w przeciętnym Newell’s Old Boys. Czy po kimś takim można oczekiwać, że zrobi furorę wśród argentyńskiego giganta……
W każdym razie to jest powiew wiatru zmian – wiatru zmian, którego aż na taką skalę wśród ekipy Boca Juniors nie było od dawna. VAMOS LOS PIBES!
Facebook Comments