Ostatnimi czasy Boca Juniors pomyślnie mierzy się z naprawdę trudnym harmonogramem ligowym. W dwunastej kolejce Primera División de Argentina zespół Guillermo Barrosa Schelotto w fascynującym dreszczowcu ograł 4:2 u siebie Racing Club, a nota bene powinien był odnieść znacznie wyższe zwycięstwo nad tym odwiecznym rywalem. Kapitalne rozpracowanie oponenta! W niezwykle optymistycznych nastrojach “Xeneizes” przystąpią do El Superclásico, bowiem stali się nowym wiceliderem tabeli.
Po wyjazdowym tryumfie 2:1 nad San Lorenzo, który generalnie jest niewygodnym oponentem dla Boca teraz przyszedł czas na domową batalię z innym stołecznym gigantem. Batalia na stadionie La Bombonera okazała się hitem przez duże “H”! Bratobójczy pojedynek Bou zdecydowanie dla Waltera z Boca – zaliczył aż dwa gole, a mógł znacznie więcej.
Już w 25 sekundzie wynik mógł otworzyć Carlos Tévez – uderzenie “Carlitosa” zza pola karnego nie bez trudu wybił Agustín Orión. Gospodarze mieli piorunującą dominację i otworzyli rezultat po 24 minutach konfrontacji. Fenomenalny atak pozycyjny – Fernando Gago zagrał na wolną przestrzeń w uboczu szesnastki, gdzie nadbiegł Frank Fabra. Kolumbijczyk podciął futbolówkę nad składającym się do interwencji Oriónem, a następnie głową do własnej bramki trafił … eks-gracz, a zarazem wychowanek Boca – Emanuel Insúa.
W 36 minucie inny zawodnik niedawno występujący dla Boca – goalkeeper Orión (nawiasem mówiąc zaliczył traumatyczny powrót na La Bombonera), który ostatnimi czasy przyzwyczaił nas do kuriozalnie wpuszczanych przez siebie goli nieomal zaliczył kolejną “szmatę”. Wypuścił piłkę z rąk po mocnym uderzeniu Téveza z ubocza pola karnego i uratował go tylko defensor, który zażegnał niebezpieczeństwo centymetry sprzed linii bramkowej.
Po 41 minutach “Bosteros” uzyskali dwubramkowe prowadzenie. Gino Peruzzi wymienił dwa podania z Cristianem Pavónem na boku szesnastki i dograł w okolice jedenastego metra, skąd Walter Bou bezpośrednim niskim strzałem w długi róg zaskoczył Orióna.
W doliczonym czasie pierwszej odsłony Bou powinien był zanotować drugie trafienie, lecz nie wykorzystał szansy jeden na jednego z wiekowym bramkarzem gości. Co się odwlecze, to nie uciesze – u prologu drugiej części Bou dopiął swego. W 48 minucie następny atak miejscowych zapoczątkowany centrą Cristiana Pavóna w pole karne. Strzał Téveza zablokował obrońca, ale futbolówka trafił pod nogi stojącego przed polem bramkowym Bou, a ten znów wycelował w długi róg strzelając swojego gola numer dwa podczas tego starcia i już piątego w całym sezonie.
Racing ocknął się dopiero po utracie trzeciej bramki. W 50 minucie po dalekiej centrze Óscara Romero w pole karne, wślizgiem do siatki sprzed pola bramkowego trafił kapitan gości Lisandro López.
Przybysze z dzielnicy Avellaneda szukając drogi do zniwelowania deficytu bramkowego narazili się na kontrataki ze strony Boca. Aż dwa z nich nie wiadomo jakim cudem nie zakończyły się trafieniem. W 70 minucie Tévez okiwał bramkarza i znalazł się naprzeciwko bramki, w której stał tylko stoper Sergio Vittor. Jednak zamiast do celu strzelił prosto w niego, a futbolówka wyleciała na korner!
Dwie minuty później Walter Bou drugi raz zmarnował okazję sam na sam z Oriónem, który wychodząc do niego na skraj pola karnego zażegnał ponowną kontrofensywę. Niewykorzystane sytuacje zemściły się – w 74 minucie Lisandro drugi raz pokonał Guillermo Sarę wykorzystując nieudane wybicie przezeń strzału z rzutu wolnego Gustavo Bou.
Boca prowadziła już ledwie jednym trafieniem, zatem ciągle należało uważać. Bowiem przy takiej supremacji zwyczajnym wstydem byłoby pozwolić sobie zaprzepaścić trzy gole zaliczki.
Ostatecznie radość “Bosteros” przywrócił Carlos Tévez! W 80 minucie znowu kontratak – tym razem Pavón znalazł się sam na sam z Oriónem. Jego uderzenie ze skraju pola karnego odbił weteran, niemniej “Apacz” na boku szesnastki wygrał pojedynek bark w bark z Nicolásem Sánchezem i wznowił akcję. Przed piątym metrem jeszcze okiwał wracającego Sáncheza i niskim uderzeniem w długi róg postawił kropkę nad “i”. A to dopiero drugi gol Téveza podczas tejże kampanii ligowej, pierwszy od września.
Do ostatniego gwizdka Racing chciał jeszcze nawiązać kontakt, ale wynik nie uległ już korektom. Paragwajski rozgrywający Óscar Romero zaliczył jedno niespełnione uderzenie z dystansu. To wszystko! Boca zwyciężyła 4:2, a mogła nawet 7:2! Fantastyczny dreszczowiec z mnóstwem zwrotów akcji! I co najważniejsze ze zdobyciem trzech punktów! To jedenasty z rzędu mecz w lidze nieprzegrany przez Boca!
Idealny rewanż za wpadkę podczas tegorocznego Torneos de Verano, gdzie ulegli Racingowi analogicznym rezultatem. To był już piąty w 2016 roku mecz z “La Academią” – dwa z nich zwycięskie, dwa przegrane i jeden zremisowany. W golach remis 7:7. Jednak im wyższy priorytet rozgrywek, tym lepsze wyniki Boca (w fazie grupowej Copa Libertadores zwycięstwo oraz remis i wyższa lokata w klasyfikacji “Bosteros”).
Od tej chwili “Azul y Oro” są suwerennym wiceliderem klasyfikacji ligowej. Zgromadzili 25 punktów, a tylko dwoma ustępują liderom Estudiantes La Plata, jacy drugi mecz pod rząd zgubili punkty. Cała kolejka rozegrana pod najpopularniejszy klub Argentyny!
Boca Juniors vs Racing Club 4:2 (2:0)
Gole – 1:0 Emanuel Insúa (24′ – samobój), 2:0 i 3:0 Walter Bou (41′, 48′), 3:1 i 3:2 Lisandro López (50′, 74′), 4:2 Carlos Tévez (80′)
Skład Boca Juniors: Guillermo Sara – Gino Peruzzi, Santiago Vergini, Juan Manuel Insaurralde, Frank Fabra – Pablo Pérez (56′, Sebastián Pérez), Fernando Gago (C), Rodrigo Bentancur – Carlos Tévez – Cristian Pavón (82′, Ricardo Centurión), Walter Bou (78′, Wílmar Barrios)
Arbiter: Patricio Loustau
Za tydzień Boca rozegra trzeci konsekutywny szlagier. W przyszłą niedzielę odbędzie się jednak zdecydowanie najważniejszy bój – wyjazdowe El Superclásico przeciwko River Plate.
Jeśli uda się złupić twierdzę największego wroga, być może po 2014 roku podopieczni Guillermo Barrosa Schelotto będą liderami stawki. Zadanie ułatwi fakt, iż oponent szykuje się do finału Copa Argentina.
Facebook Comments