W dwunastej kolejce Pucharu Ligi drużyna Boca Juniors nareszcie przerwała serię czterech remisów i zwyciężyła 2:1 na wyjeździe Central Córdoba. Dublet zaliczył Eduardo Salvio, borykający się ostatnio z problemami prywatnymi.
Grupa B:
Central Córdoba vs Boca Juniors 1:2 (1:1)
Gole – 0:1 i 1:2 Eduardo Salvio (3′, 84′), 1:1 Renzo López (45′-pen.)
Z kim można było się przełamać, jeśli nie z zespołem, który w zeszłym roku Boca zdeklasowała aż 8:1! Po czterech konsekutywnych remisach w Copa de Liga Profesional wreszcie “Xeneizes” odblokowali się, wydzierając tryumf na kameralnym stadionie im. Alfredo Terrery w Santiago del Estero nad Central Córdoba.
Zarazem piłkarze aktualnego tryumfatora Copa Argentina uratowali posadę swego trenera Sebastiána Battaglii, który po ostatnich mało optymistycznych wynikach jest coraz bardziej zagrożony zwolnieniem.
“Xeneizes” natarli od samego początku. U samego progu batalii Eduardo Salvio pechowo chybił obok słupka bezpośrednim uderzeniem zza pola bramkowego.
Natomiast po chwili Salvio zrehabilitował się i już w trzeciej minucie dał prowadzenie Boca. W tym przypadku dośrodkował Óscar Romero, zaś “Toto” na terenie pola bramkowego posłał piłkę do siatki.
Gospodarze rzucili się w pogoń za wynikiem. Javier García choćby musiał sparować groźne niskie przymierzenie ze skraju pola karnego Renzo Lópeza.
Ponadto goalkeeper potentata zablokował na krańcu szesnastki szarżę Claudio Riaño, a po chwili wybił też poprawkę z dalszej odległości Francisco Gonzáleza Metilliego.
Ponadto “El Ferroviario” w 21 minucie wywalczył rzut karny, który Javier García obronił. Zablokował wapno autorstwa Renzo Lópeza.
To były kolejne fantastyczne zawody nominalnie drugiego bramkarza Boca. Przeciął on także groźne dośrodkowanie Francisco Gonzáleza Metilliego ze skraju 16-tki, ponownie zapobiegając utracie bramki.
Tuż przed przerwą jednakże outsider wywalczył drugi rzut karny, a z niego tym razem wyrównał Urugwajczyk Renzo López, notując swego szóstego gola w sezonie. Zrehabilitował się za wcześniejszy niewypał.
Wstrząs w postaci gola na 1:1 do szatni zadziałał na Boca. Przez całą drugą połowę przyjezdni nacierali w poszukiwaniu zwycięskiej bramki.
Najpierw dalekosiężna próba Sebastiána Villi została sparowana przez Christophera Toselliego. Ponadto chilijski bramkarz miejscowych na raty ofiarnie zablokował z najblizszej odległości najazd Darío Benedetto.
Podczas rozegrania rzutu wolnego głową uderzył Gabriel Aranda, lecz futbolówka po palcach goalkeepera tylko trafiła w słupek.
Mało tego obrońca Central Córdoba wybił na linii bramkowej próbę ze łba Agustína Sandeza w trakcie kornera.
Sforsować bramkę lokalnej ekipy udało się nareszcie pod koniec zawodów. W 82 minucie Salvio także główką strzelił drugiego gola, zapewniając ekipie Sebastiána Battaglii upragniony tryumf.
To pierwsze oficjalne dwa trafienia “Toto” w bieżącym roku. Po bardzo nieprzyjemnym incydencie, gdzie potrącił autem byłą partnerkę, były reprezentant Argentyny wrócił do łask!
Skład Boca Juniors: Javier García – Luis Advíncula, Gabriel Aranda, Marcos Rojo [C], Agustín Sandez (76′, Frank Fabra) – Óscar Romero (87′, Cristian Medina), Guillermo, Juan Ramírez (64′, Diego González) – Eduardo Salvio, Darío Benedetto (86′, Luis Vázquez), Sebastián Villa
Sędziował: Yael Falcón Pérez
W tabeli zespół “Bosteros” póki co jest wiceliderem ze zdobytymi 21 punktami. Awans do ćwierćfinału zasadniczo jest pewny, znowu jedyne cztery oczka dzielą najpopularniejszy team Argentyny od liderujących Estudiantes La Plata.
Warto podkreślić, że podczas bieżącego roku w Pucharze Ligi “Azul y Oro” zdecydowanie lepiej radzą sobie na wyjazdach, aniżeli u siebie! W delegacji Boca zwyciężyła już czterokrotnie, a jako gospodarz zaledwie raz i na to stadionie Vélezu.
Zero wygranych na La Bombonera w Copa de Liga Profesional 2022! Do tego jedyną póty co wtopę w tym turnieju zaliczyli też na własnym obiekcie przeciw Huracánowi. Może za tydzień przeciw Barracas Central przełamią klątwę własnego obiektu…..
Central Córdoba figuruje pośrodku stawki z 14 punktami i praktycznie nie ma już szans na play-off’y.
Facebook Comments